"1. ZDROWIE. Dziecko, żyjąc w mieście jest skazane chorować. Szczepionki, błędna ekologia, chemiczne "produkty spożywcze" - wszystko to zabija układ odpornościowy dziecka. Dodajcie tutaj siedzący tryb życia w ogródku i szkole - i dostaniecie pełny bukiet chorób dla waszego dziecka. 2. NIEOBECNOŚĆ PRAWDZIWEGO JEDZENIA I WODY. Żyjąc w mieście pozbawiacie swojego dziecka możliwości jedzenia prawdziwej żywności i picia czystej studziennej wody. Wasze dziecko nie zna smaku prawdziwego mleka, nie zna zapachu i koloru naturalnych warzyw i owoców bez chemicznych dodatków. Wy codziennie go trujecie kanalizacyjną chemiczną martwą wodą. Dzieci od dorosłych różnią się tym, że umieją rozróżniać prawdę od kłamstwa. Więc nie pozbawiajcie dzieci PRAWDZIWEGO. 3. MORALNY ROZKŁAD OSOBOWOŚCI. Pić, palić, rzucać mięsem - to pierwsze, czego wasze dzieci nauczy życie w mieście. Inaczej się nie da, dlatego że dziecko będzie czuć się białą wroną w grupie miejskich rówieśników. A dziewczynki będą naśladować dorosłe bezwstydne ciotki w krótkich spódniczkach i z wyzywającymi sposobami zachowania. 4. KONTAKTY Z PRZYRODĄ. Co widzi w mieście wasze dziecko? Niezliczone betonowe pudełka?! Ptaki i zastraszone zwierzątka w zoo w wolne dni?! A w powszednie dni - ławka, krzesło, książka, zły niezadowolony nauczyciel. W domu znowu - stół, krzesło, bezmyślne teoretyczne lekcje. Zamiast gier ruchowych i ciekawej pracy - deprawujący telewizor albo komputer. SKRZYWDZONE SZTUCZNE ISTNIENIE ZAMIAST PRAWDZIWEGO ŻYCIA. I tak przechodzi przez życie dziecka. Ono pozbawione możliwości biegania każdego dnia boso po trawie, obchodzenia się ze zwierzętami, karmić, utrzymywać ich. Dziecko pozbawione możliwości widzenia przyrody i prawdziwego życia. To wszystko zgubnie wpływa na stan psychiczny waszego dziecka. 5. MOŻLIWOŚĆ PRACOWANIA NA SIEBIE. W mieście mało kto pracuje na siebie. A jeśli tak zdarza się, to praca nie przynosi zadowolenia i pożytku - nieprzerwane stresy i bezmyślność. Żyjąc na ziemi, wasze dziecko otrzyma możliwość od wczesnego dzieciństwa pracowania na siebie i otrzymywać nagrodę za swoją pracę. Otrzymywać radość od tego, że on widzi owoce swojej pracy i przynosi korzyść innym ludziom, wytwarzając prawdziwe produkty na swojej gospodarce.
"Żeńskie słowiańskie nakrycia głowy wracają do codziennego użytku. Gdyż oprócz tego, że one są piękne, w nich jeszcze zawarta naturalna mądrość. Nie na darmo Słowianki nie chodziły z niezakrytą głową. I włosy zbierały w kosy z lubością i dokładnie. Ładna przyczeska [fryzura] i ładne nakrycie głowy - to bardzo silna ochrona dla żeńczyni, a o ile żeńczynia po swoim sednie strażniczka rodziny i rodu, to i dla rodziny. Od czego tak? Włosy w porządku - myśli w porządku, i więź z lubym krzepka, ładna. We włosach duża siła i związek z rodem zawarte. Nie stoi pokazywać ich każdemu, siła ta potrzebna w swojej rodzinie. Teraz tradycyjne nakrycia głowy wracają do życia codziennego w wyglądzie współczesnym, wygodnym i pasującym do życia i w mieście i poza jego granicami. Ponieważ jeśli uchwycić sedno, to formę (tkaniny, ozdoby) każda dziewica-krasawica dla siebie samej znajdzie. Co daje noszenie nakrycia głowy? Najprostszy sposób poznać - to uszyć sobie albo nabyć gotową i zacząć nosić. Soroka przedstawia sobą utkane długie płótno, które mocuje się na kiczce i schodzi poniżej na plecy i ramiona. W rozłożonym wyglądzie ona przypomina ptaka. Pozatylen - tkanina na twardej podstawie, ułożona z tyłu, żeby przykrywać włosy na zatyłku. Nałobnik - wyhaftowany pasek, który zakrywał czoło, koniuszki uszu i podwijkę. Na wierzch soroki jeszcze zawiązywało się chustę. Sorokę, i złotogłów żeńczynia nosiła około dwóch lat po zamążpójściu. Po tym jak, jak ona narodziła dziecię, i jej status młodajki zmienił się, jej zmieniał się i strój i nakrycie głowy: czepiec, powojnik. Wszystkie soroki niewiele się różniły. Na przykład kargopolską sorokę można od razu odróżnić od każdej innej po osobliwej formie oczolia, zwisającego nad czołem ostrym występem. Taki występ powstaje kosztem zaostrzonego dołu. Jak wiadomo, większość znanych rodzajów sorok miękka, dlatego pod nie dodatkowo wkładało się nakrycie głowy twardej konstrukcji, pozwalające trzymać formę oczolia. Pod kargopolską sorokę wkłada się osobliwą czapeczkę z twardym "kopytcem" nad czołem, nosi nazwę "sdiericha". Sdiericha spełnia rolę powojnika, zbierając i ściągając włosy, a kopytce służy za podstawę pod strojne oczolie, wyhaftowane paciorkami. Swadziebne nakrycie głowy "soroka" składało się z trzech części: kiczki z małymi ostrymi rożkami, pozatylnia i właściwej "soroki" kabłukowo wyglądającej formy. Rozwinięcie (schemat) Soroki ma 3 zasadnicze części: oczolie, pozatylen i specjalna naszywka z podstawowej tkaniny, która przedłuża pozatylen. Konstrukcja ma sztywny szkielet - wszyte kartonowe pasmo o wysokości 20 cm. Zawiązki szerokości 5 cm z kretonowej tkaniny, mocuje się ku oczoliu." |
Kategorie
|