"Interpretacja wydarzeń ruskiej historii ХII - XVI w. w ostatnim czasie stała się ostrym zagadnieniem, przedmiotem zażartych sporów. No właśnie: przecież od tego czasu zachowało się dość dużo źródeł, i skrywać fałszerstwo (dokonane w ХVII w. przez miłośników «skracania naszej przeszłości») było możliwe tylko przy zachowaniu monopolu na środki informacji [media].
Tradycyjne przedstawienie «tataro-mongolskiej» inwazji jest kłamstwem, to jasne wszystkim. Pytanie zawiera się w przywróceniu oryginalnej historii. Historycy poszli dwoma drogami. Pierwszy - «euroazjatyckość» (G. Wiernadskij, Ł. Gumiliew [Г. Вернадский, Л. Гумилев] i inni) przypuszcza zachowanie faktycznej podstawy «tradycyjnej» wersji, ale przy totalnej ideologicznej inwersji, przy zamianie minusów na plusy i odwrotnie. Z punktu widzenia «euroazjatów», tataro-mongoły byli zaprzyjaźnieni z Rusią i znajdowali się z nią w stanie idyllicznej «symbiozy». Ale «życzliwość» «tataro-mongołów» w odnoszeniu do Rusi niezgodna jest z okropnym pogromem 1237-1240 r. Eurazjatycka teoria naniosła uderzenie według fałszywej wersji ruskiej historii. Jej pozytywny aspekt - w przezwyciężeniu zastarzałego oszczerstwa o jakoby stałej wrogości «lasu» i «stepu», o niezgodności Ruskich i Słowian z cywilizacją stepowej Eurazji. Interpretacja «tataro-mongolskiego» jarzma, przedłożona przez zwolenników «nowej chronologii» (A. Fomienko i inni), poszła dalej. Według Fomienki, żadnych «tataro-mongołów» w ogóle nie było; pod tą nazwą w średniowiecznych źródłach opisana... część państwa ruskiego. Stronnicy «nowej chronologii» przedstawiają dobór wiadomości, pozwalających twierdzić, że «Wielka Tataria» późnego Średniowiecza w zasadzie była zasiedlona Ruskimi. Rosja jako «kraj», jako geopolityczna realność istniała zawsze, przy czym w granicach «eurazjatyckiego» obszaru, - oto pozytywny wywód tej teorii. Mnóstwo źródeł, którym udało się uniknąć totalnej «czystki» XVII w., pozwala zdziałać zawarcie o realności «tataro-mongolskiej» agresji przeciwko Rosji. Ale charakter tej wojny, jej wydarzenia w tych źródłach przedstawiają się innymiaczej, niż w «tradycyjnej» wersji... Do niedawna wydarzenia 1237r. było przyjęte opisywać, zaczynając od zdobycia Riazania; uważa się, że «tataro-mongoły» zwalili się na Ruś niespodziewanie. To byłoby możliwe tylko w przypadku, gdy południowa, stepowa część wschodnio-europejskiej równiny w tym czasie zostawałaby niezaludnioną albo nie istniałaby. W istocie, do tego i nas próbowali przekonać. W rzeczywistości wojna zaczęła się nie w grudniu 1237 r., kiedy wojska Batyja [Batu-chana ?] podeszły ku Riazaniu, a wcześniej. Pierwsze uderzenie było skierowane przeciwko ałano-połowieckiemu stepowi: «Wiosną 1237 r. zdobywcy przeszli Wołgę i zaczęli przewlekłą i bynajmniej nie łatwą dla nich wojnę z połowcami i ałanami... Uparte sprzeciwienie połowców i ałanów pozwoliło Batyjowi skupić wojska dla wyprawy w północno-wschodniej Rusi tylko głęboką jesienią. Na Rusi wiedzieli nie tylko o tym, że przygotowuje się inwazję, ale nawet i o miejscu skupienia ordowego wojska». Pod pseudoetnonimem «mongołowie» w żadnym razie nie powinniśmy rozumieć rzeczywistych mongołoidów, żyjących na ziemiach obecnej Mongolii. Samonazwa, oryginalny etnonim autochtonów obecnej Mongolii - hałhu [халху]. Nigdy oni siebie nie nazywali Mongołami. I nigdy nie dochodzili ani do Kaukazu, ani do Północnego Przyczarnomorza [przy Morzu Czarnym], ani do Rusi. Hałhu, ojraty - antropologiczne mongołoidy, najbiedniejsza koczownicza "społeczność", składająca się z mnóstwa zdekompletowanych rodów. Prymitywne pastuchy, znajdujące się na nadzwyczaj niskim poziomie rozwoju wspólnoty pierwotnej ani przy jakichkolwiek okolicznościach nie mogli stworzyć nawet najprostszej przedpaństwowej społeczności, nie mówiąc już o carstwie, a tym bardziej większym imperium... Poziom rozwoju hałhu, ojratów ХII - XIV w. był równy poziomowi rozwoju aborygenów Australii i plemion basenu Amazonki. Ich konsolidacja i stworzenie przez nich nawet najprymitywniejszego oddziału wojskowego z dwudziestu-trzydziestu wojowników - pełny absurd. Mit o «Mongołach z Mongolii na Rusi» - jest największą i okrutną prowokacją Watykanu i Zachodu ogólnie przeciwko Rosji. Antropologiczne badania cmentarzysk XIII - XV w. wskazują absolutną nieobecność na Rusi mongoloidalnego elementu. To fakt, którego zakwestionować nie da się. Mongoloidalnej inwazji na Ruś nie było. I mongoloidalnego imperium w historii Euroazji nie było. Ale inwazja jako taka była. Były okrutne bitwy, oblężenia miast, pogromy, rozgrabienia, pożary... Była danina-dziesięcina, były «skróty» [ярлыки], umowy, wspólne wojenne pochody... - wszystko opisywane przez latopisy i kroniki było, wszystko to potwierdza się i archeologicznie. Żeby zrozumieć, kto w rzeczy samej zrealizował wtargnięcie na Kaukaz, w obszar nad Morzem Czarnym, na Ruś, a przed tym zdobył Chiny i Środkową Azję, kto złamał i podporządkował rusów-ałanów, rusów-połowców Wielkiego Stepu, a potem i russów Kijowskiej Rusi, trzeba po prostu określić ten naród, tę wspólnotę, która posiadała potencjał dla tak wielkich i trudnych dzieł. W stepowo-leśnym okresie Eurazji od Kaukazu do Ałtaju i Sajany, włączając w to i Wewnętrzną Mongolię, żadnej realnej siły, żadnego narodu, oprócz późnych rusów skifo-sybirców, spadkobierców umiarkowanie zimnego, ogromnego i potężnego skifo-sybirskiego świata, nie było. Nawet jeśli by taki naród pojawił się, byłby rozgnieciony przez skifo-sybirców bezlitośnie. Setki potężnych rodów, połączonych językiem, umiarkowanozimno-aryjskimi tradycjami superetnosu, jednolitą języcieską [językową] wiarą - setki i setki tysięcy doskonale uzbrojonych wojowników, profesjonalnych witeziów w wielu pokoleniach, potężnych rusowłosych i jasnookich rusów-umiarkowanozimnych - oto kto był realnymi «mongołami». Tylko oni, te niezwyciężone i jare rody mogli zjednoczyć się dla wielkiego zdobycia, dla wielkiej wyprawy (w którą nieszczęśliwych dzikich-hałhu nie wzięliby i poganiaczy). Russom skifo-sybirskiego świata nie mógł oprzeć się nikt - i autor danego badania wie o tym i pisze o tym - właśnie rusy dawali dynastie i elity chińskim carstwom, trzeba dodać - i gwardie z urzędnikami też. Właśnie oni, razem z rusami Środkowej Azji podporządkowali sobie ją w wymienianych latach. Kto mógł mierzyć się z nimi! Kto mógł sprzeciwić się im! Mongoloidalnych ojratów i hałhu Chińczycy przegnaliby batogami, a do Środkowej Azji oni by po prostu nie doszli. W wyprawie na zachód skifo-sybirskie rusy pobili Tatarów Uralu i Powołża, przyłączyli ich ku swoim «ordom» (tak będzie znane, że «orda» nie jest tureckim albo mongolskim słowem, «orda» - to charakterystyczna transformacja słowa «rod» przy przejściu we wczesnoniemieckie języki: porównaj, «rod» - «orda, ordnung, order», «rabota» - «arbajt». Skifo-sybirskie rusy, języczniki, gnali przed siebie i rzucali na ubój, na ściany miast drużyny ujarzmionych narodów - tatarów, bułgarów, rusów-ałanów, rusów-połowców. Przy czym Tatarzy byli języcznikami «umiarkowanozimnego sensu», oni, jak i ogólnie «turecka grupa», nie tak dawno wyizolowali się z umiarkowanozimnej wspólnoty i mongoloidalnego zanieczyszczenia praktycznie (w odróżnieniu od krymskich Tatarów - «krym tatarłar») nie mieli. «Tataro-mongolską» inwazją był najazd skifo-sybirskich rusów-języczników, wciągających w swój potężny «dziewiąty wał» języczników-Tatarów, języczników-połowców, rusów-ałanów, wtórnych rusów-języczników Środkowej Azji... - inwazją rusów-języczników Azji na rusów-chrześcijan «feudalnie-rozdrobnionej» Wielkiej Władimiro-Suzdalskiej i Kijowskiej Rusi. Bajki o mongołach-ojratach trzeba zostawić tym, kto je skomponował. Właśnie skifo-sybirskie rusy, opierając się na zdobytych królestwach i imperiach, w tym i na Rusi, stworzyli Wielkie «mongolskie» Imperium. Odradzać się i degradować Imperium-Orda (Imperium-Ród) zaczęło po jej narastającej i totalnej islamizacji, której sprzyjał przypływ do Złotej (poprawnie, Białą) Ordy ogromnej liczby arabów. Islamizacja w rezultacie i stała się przyczyną rozpadu potężnego Imperium. Historia Eurazjatyckiej Imperium-Ordy doszła do nas w «krzywych zwierciadłach» muzułmańskich i katolickich źródeł. Ani jeden z ruskich latopisów nie wzmiankuje ani «mongołów» ani «Mongolii» - ich po prostu nie było. Wtargnięcie, okrutne według następstw, było. «Symbiozy» nie było, Gumiliow idealizuje przeszłość. Ale mocne, umowne, krewno-rodzinne relacje były. I jeśli najpierw rusów Rusi i rusów Ordy rozdzielały wiara i układ, a także różnica w socjalno-politycznym rozwoju (rusy-chrześcijanie Rusi już pokonali rodowe fazy, mieli «rozwinięty feudalizm», a rusy Ordy przeżywali rodowy szczyt «wojennej demokracji»), to potem wiek islamizacja rusów i tatarów Ordy zorała niepokonaną miedzę między etnokulturno-ięzykowymi «braćmi», a, dokładniej, do reszty odrąbała od superetnosu rusów jego zislamizowaną euroazjatycką część (z wyjątkiem tych ruskich «Tatarów», co dziesiątkami tysięcy przyjmowali prawosławie i przechodzili na służbę Rusi-Rosji). Imiona Батый, Беркей, Себедай, Угадай, Мамай, Убиляй, Чагадай, Боро(н)дай i inne - też ruskie imiona, tylko nie prawosławne, a języczeskie (później w tej samej manierze ruskie, i szczególnie rusy-sybiracy, zaczęli nazywać swoich «mniejszych braci» - Растерзай, Догоняй, Угадай...). A w tym, że «chany» rusów skifo-sybirskiej Ordy przyjmowali do swojej armii drużyny rusów-ałanów, rusów-jasów, rusów Władimiro-Suzdalskiej i Kijowskiej Rusi, tatarów-języczników, nie ma nic dziwnego. Byłoby dziwne, jeśli by oni zbierali armię z hałhu, chanty, mansi, ojratów - z taką «armią» oni by nigdy nie wydostali się z «Mongolii». Co się tyczy opisów okrucieństw i bestialstw «tataro-mongołów» na Rusi - to jest rusów-języczników, to nie mniej malowniczo opisywali ich czyny i przy wyprawach rusów na Bizancjum, na Bałkany, na Brytyjskie wyspy. Ale niewątpliwe to, że mongoloidalnej inwazji na Ruś nie było. I jeszcze w tym, że drobni podmiejscy narodcy i materialistyczno-lichwiarski «internacjonał», jak i zawsze, dorobili się na sporach między rusami i, korzystając z niesnasek i wojen, wywieźli na niewolnicze rynki dziesiątki tysięcy ruskich, w zasadzie kobiety i dzieci ze zrujnowanych sioł, pozostałych bez obrony mężczyzn-wojowników. Szczególną rolę w tym odegrali «krymscy tatarzy», mający nader pośredni stosunek tak do Ordy, jak i do powołżańsko-uralskich europeoidnych tatarów, którzy od sporów ucierpieli nie mniej, niż ruskie. Ci gracze polityczni, co próbują wcisnąć współczesnym Tatarom, że ich przodki byli «wielkimi zdobywcami» i «trzymali w niewolnictwie Ruś», - są łgarzami, wysiłki ich skierowane na szczucie na siebie narodów wedle zasady: dziel i rządź. Nam trzeba pamiętać, że oryginalni europeoidni tatarzy - to uboczny synowski etnos, oddzielić się z superetnosu na umiarkowanozimne stadia. Różnica między rusami i tatarami-języcznikami, nosicielami wychodzącej umiarkowanozimnej tradycji, była znacznie mniejsza niż między obecnymi Ruskimi a Tatarami-muzułmanami." Źródło: ruspravda.info/Kem-zhe-bili-mongolo-tatari-prishedshie-na-Rus-v-XIII-v.-1505.html
0 Komentarze
Twój komentarz zostanie opublikowany po jego zatwierdzeniu.
Odpowiedz |
Kategorie
|